ACFFIORENTINA.pl
  |     |     

Zloty

VCP poza stadionem, czyli nie samym meczem żyje człowiek...

Dobieszków 2020 [#10]

Był to zlot wyjątkowy z wielu powodów. Był to zlot, który miał się odbyć i się nie odbył, a jednak się odbył chociaż nie miał się odbyć (czy jakoś tak :D). Ale do brzegu...

 

PRELUDIUM

W tym roku 14. maja obchodziliśmy 10-lecie zarejestrowania naszego fanklubu, co traktujemy jako datę naszego oficjalnego rozpoczęcia działalności. Z tego powodu już pod koniec zeszłego roku zaczeliśmy wstępne plany i przygotowania. Na miejsce spotkania została wybrana miejscowość leżąca kilkanaście kilometrów od Łodzi; Dobieszków. Ustaliliśmy miejsce noclegu, wstępną datę zlotu (czerwiec) tak by było możliwie najwięcej uczestników i... przyszła epidemia COVID. Zakazy przemieszczania się, spotykania, a wręcz zakazy wychodzenia z domów zdawały się brutalnie przekreśląć nasze plany. Możliwe, że tegoroczny zlot się nie odbędzie.

 

 

Nie no nie ma takiej opcji, wyczekamy chwilę, aż ta cała paranoja się trochę wygasi i obostrzenia oraz chore łapanki odpuszczą to na szybko się ustawimy. Wyznaczamy datę na drugi weekend wrzesienia, miejsce te samo co w czerwcu. Finalnie zapisuje się 7 chętnych + 4 dzieci (niestety jedna osoba z przyczyn osobistych nie dotarła).

PIĄTEK 11.09

Docieram do Łodzi ok. 13:00, ustawiam się z Balonem, ogarniamy jakąś włoską szamę (padło na carbonarę) i  pierwsi udajemy się na miejsce docelowe. Szybki rekonesans miejscówki i robimy tournée po okolicy w celu ogarnięcia jakiś sklepów. Z 20 minut jazdy po okolicznych miejscowościach i zupełna pustka, jakby wszyscy robili zakupy w Łodzi (pewnie akurat tak dziwnie trafialiśmy). Wreszcie trafiamy na coś na wzór sklepu, piątek godzina chyba 15, a sklep już zamknięty (godziny otwarcia pn-pt 6-12 i sb 6-10 czy jakoś tak). Decydujemy się na wycieczkę do Biedronki w Strykowie. Zakupy i powrót na miejsce gdzie czekają już Krzysiek i Magda z dziećmi. Lokujemy się w pokojach, by za chwilę razem sięgnąć po browary i obejrzeć mecz towarzyski Fiorentina - Grosseto (5:1). Późnym wieczorem dociera do nas Dziubek, szybkie przywitanie i udajemy się z prowiantem pod wiatę. Wspomnienia z wyjazdów i poprzednich zlotów, pogadanki przy %, tak w sumie kończy się pierwszy dzień zlotu.

SOBOTA 12.09

Śniadanie, dociera do nas kolejny uczestnik, marborski. Udajemy się na spacer po okolicy, po powrocie rozgrywamy mocno wycięczający mecz 2 x 2. Wracamy do pokoju i odpalamy Fifę na konsoli. Ok. 16 dojeżdżają do nas Adrian i Robert, którzy sympatyzują z VCP. O 17:00 zasiadamy w wiatach gdzie zostaje nam przyniesione jedzenie: chleb, smalec, ogórki, kiełba, kaszanka... no wszystko co potrzebne to było. Po należytym obiedzie udajemy się z naszą flagą i fioletową świecą dymną by dodać więcej kolorytu naszemu jubileuszowi. Było to bardziej testowanie, po raz pierwszy użyliśmy świecy dymnej. Dało to całkiem przyjemny efekt, ale aby robiło większe wrażenie to trzeba odpalić tego kilku sztuk. Wracamy pod wiaty, piwko + dalsza konsumpcja. Gdy się ściemniło to rozpoczęliśmy drugą zabawę z piro, tym razem odpalamy race, niestety dwie nie zadziałały psując nieco efekt, ale najważniejsza dobra zabawa, a tego nie brakowało. Ok. 21 zlot kibiców Fiorentiny opuszcza Balon. Uzupełniamy zapasy spirytualiów w miejscowej restauracji i tak siedzimy do późnej nocy. Adrian z Robertem wracają do domów, a my idziemy w kimę.

NIEDZIELA 13.09

Żyjemy, to dobrze :D Śniadanie, granie w Fifę, jakieś piwko. Krzysiek z rodziną o 10 wracają do Łodzi, my (Cholew, Dziubek, marborski) opuszczamy miejsce zlotu jakoś po 12. Zaliczamy jeszcze pożegnalne piwo z Krzyśkiem i każdy udaje się w swoją stronę.

RÉSUMÉ

Był to zlot ciekawy, zlot, który się odbył, bo musiał i już! Gdyby nie COVID to w czerwcu zapewne by było nas znacznie więcej, ale to nie czas na nażekanie, to nasze święto! Jestem pewien, że nikt z obecnych nie żałował swojego przybycia. Istniejemy już 10 lat i nie zamierzamy kończyć! Pozdrawiam wszystkich obecnych i dzięki za fajne spotkanie! Forza Viola! Forza VCP!

 

 

Na zlocie obecni byli (w kolejności alfabetycznej): Krzysiek (Krzysiek74) i Magda (Magda77) + czwórka dzieci, Łukasz (BalonACF), Mariusz (marborski), Michał (Cholew), Tomek(ACFdziubek)

Gościnnie zawitali: Adrian, Robert

Autor: Michał (Cholew)

 

Żarki-Letnisko 2019 [#09]

W tym roku, po wielu pertraktacjach, na miejsce zlotu wybraliśmy okolice Zalewu Porajskiego pod Częstochową. A dokładnie miejscowość Żarki Letnisko. Jak się okazało, bardzo urokliwą, z klimatem typowym dla wczasów pod gruszą Na zlocie stawiła się mimo wszystko najsilniejsza z możliwych w każdym Stowarzyszeniu reprezentacja, czyli Decyzyjni w liczbie osób czterech. Numero uno czyli Prezes Irek (znany jako Chiesa ojciec) oraz trzech decydentów w postaciach Krzysztofa (Seventy Four), Michała (Cholew) i Tomka (ACFdziubek). Gościnny, kilkugodzinny epizod zaliczył Karol (Boozz).

 

Jako pierwszy, podróż rozpoczął Cholew transportując się z Gdańska do Łodzi, by w kolejnym etapie odbyć podróż do miejsca przeznaczenia razem z Krzyśkiem i Dziubkiem. Późnym popołudniem jako pierwszy w pensjonacie w Żarkach zameldował się Chiesa. Kolejne godziny minęły mu na oczekiwaniu na resztę ekipy zlotowej. Po przybyciu i rozlokowaniu się tejże ekipy w pokoju (trzeba przyznać bardzo dobrze wyposażonym) w piątkowy wieczór oraz ogarnięciu tematu kolacji w pobliskiej pizzerii, oddaliśmy się „przyjemności” oglądania ***owego występu Reprezentacji Polski w meczu z Słowenią. Trzeba przyznać, że momentami mecz schodził na daleki plan, a znacznie ciekawsze były już wstępne rozmowy na temat Viola Club Polonia i Fiorentiny, które toczyły się do późnej nocy.

Sobota przywitała nas bardzo dobrą pogodą, toteż nie marnując czasu, udaliśmy się na poszukiwanie knajpy, w której moglibyśmy zjeść śniadanie. Po krótkiej podróży pociągiem niby w stronę ciekawszej cywilizacji, odnaleźliśmy w sąsiadującej miejscowości Masłońskie, food tracka z żarciem – zamkniętego na cztery spusty… Popularne i jak najbardziej bliskie kibicom porzekadło brzmi: „piwo z rana, jak śmietana”. Wbijamy do sklepu i nabywamy co trzeba Żarcia nie ma, ale też jest zajebiście. Kierujemy się w stronę Zalewu Porajskiego (w końcu lato, sobota, plaża, na pewno będą fast foody, a może i nawet browar prosto z beczki…). Niestety nie w tej miejscowości… Pan rybak poinformował nas, że „Pany tu nic ni ma, ino w Poraju, 2,7 km stąd”. Głód nie da o sobie zapomnieć, zatem po sprawdzeniu mapy w kierunku najbliższej restauracji, wyruszamy pieszo nieustannie rozmawiając o tematach VCP i ogólnie footballu. Po dotarciu śniadanie/obiad i następnie zwiedzanie Poraju oraz brzegów zalewu. Pogoda cały czas dopisywała, zatem przyjemnie było posiedzieć na promenadzie i napawać widokiem lustra wody, pobliskich przystani i szumem fal.

Planem na wieczór był grill w pensjonacie oraz szczegółowe przedyskutowanie wszystkich nurtujących nas tematów na temat teraźniejszości i przyszłości fan clubu. Tak też się stało, a dodatkowo do dyskusji dołączył Boozz, który podjechał do nas z oddalonych o kilkadziesiąt km Świętochłowic. Podjęliśmy kilka ważnych decyzji oraz uchwał, które będziemy wprowadzać w życie dla lepszego i efektywnego działania VCP. Będzie o nas głośno w Rzeczypospolitej Kibicowskiej! We Florencji i tak już jest.

Niedziela była dniem powrotu do domów.

GRAZIE RAGAZZI! Widzimy się za rok, oby w znacznie, znacznie większym gronie, na jubileuszowym zlocie (10 lat VCP).

FORZA FIORENTINA & VCP!

Na zlocie obecni byli (w kolejności alfabetycznej): Irek (Chiesa), Krzysiek (Krzysiek74), Michał (Cholew), Tomek (Dziubek) i gościnnie Karol (Bozz)

Autor: Tomek (Dziubek)

 

 

Świnoujście 2018 [#08]

Zlot, który odbył się mimo wszystko - tak najkrócej można opisać to co miało miejsce w Świnoujściu w dniach 31.08 - 02.09. Ale zacznijmy od początku...

Jak to zwykle u nas się działo, jako pierwszy temat kolejnego zlotu poruszył Krzysiek74 już na początku roku. W drodze głosowania wyłoniono lokalizację zlotu - Świnoujście. Tym razem nie zdecydowaliśmy się na podróż do województwa, w ktorym Viola Club Polonia nie organizowała jeszcze zlotu i ponownie mieliśmy zawitać fioletową rodziną w zachodniopomorskim (gwoli przypomnienia w 2016 byliśmy w Kołobrzegu). Za Świnoujściem przemawiało przede wszystkim to, że niewielu z nas miało okazję odwiedzić ten teren oraz liczne atrakcje turystyczne i możliwość wypadów w pobliskie miejscowości jak m.in. Międzyzdroje.

 

Czas leciał, wstępnie wytypowaliśmy kwatery, kolejni chętni wpisywali się na listę... wszystko szło dość sprawnie i wyglądało na to, że kolejny udany zlot będzie faktem. Niestety jak się przekonaliśmy "nie wszystko złoto co się świeci". Z biegiem czasu lista zainteresowanych malała z wielu różnych powodów (jak to w życiu dorosłych ludzi bywa) i ostatecznie udział w zlocie wzięło... dwóch fanów Fiorentiny. Mogłoby się zdawać, że to się nie uda i nie ma sensu, ale za wszelką cenę chcieliśmy podtrzymać trend corocznych zlotów i już nigdy nie mieć przerw jak to było w latach 2013-14. Jak to miał swego czasu powiedzieć wybitny uczony Albert Einstein: "Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajdzie się taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi" i tak też zrobiliśmy!

Chiesa ogarnął zakwaterowanie i jako pierwszy pojawił się w docelowym miejscu (przed południem) - warto zaznaczyć, że miał do pokonania pociągiem ponad 630km, co zajęło prawie 9 godzin! Ja (Cholew) do najdalej wysuniętego na północny zachód miasta w Polsce dojechałem ok. 15:30 startując z Gdańska i od tego momentu rozpoczął się 8. już zlot kibiców Fiorentiny.

Szybki meldunek, rozpakowanie się i uderzamy z Chiesą na podbój okolicznych restauracji, bo po podróży "gastro" daje o sobie znać. W związku z tym, iż stacjonowaliśmy na Prawobrzeżu musieliśmy udać się promem na drugi brzeg, do centrum. Po oszamaniu obiado-kolacji, dokonaliśmy szybkiego zwiedzania okolicy i powrót promem "do siebie". Mając w planach oglądanie 2. kolejki Serie A (niestety Viola grała dopiero w niedzielę o 18:00) zaopatrzyliśmy się w browary w pobliskim sklepie. Wieczór minął na rozmowach m.in. o Fiorentinie i VCP. Oczywiście w tle leciał sobie mecz ligi włoskiej, do którego raczyliśmy się "zimnym pienistym".

W sobotę, by nie tracić czasu na spanie wstajemy dość wcześnie, szybkie zakupy, śniadanie i kontynuujemy zwiedzanie Świnoujścia. Plan działań powstawał spontanicznie, mając na względzie ograniczony czas i jednocześnie chęć odwiedzenia miejsc "must be". Postanowiliśmy odwiedzić latarnię morską w Świnoujściu - najwyższa na polskim wybrzeżu Bałtyku i jedna z najwyższych na świecie! Decydujemy się na wejście, by móc podziwiać piękną panoramę Świnoujścia. Pokonaliśmy ponad 300 schodów na szczyt - wziąwszy pod uwagę, że mieliśmy już ponad 5km pieszej wycieczki - dało się odczuć lekkie zmęczenie nóg ;) Pokonujemy z powrotem kilka kilometrów, szybka regeneracja, pakujemy się w auto i jedziemy zobaczyć co słychać w Międzyzdrojach. Do tej typowo turystycznej miejscowości docieramy po 13:00, naszym zamiarem było przede wszystkim odwiedzienie słynnej Promenady Gwiazd, zejście na plażę i napełnienie brzuchów w miejscowej jadłodajni. Po zwiedzeniu nabrzeża w Międzyzdrojach, w drodze do restauracji zostaliśmy zwabieni głosem spikera na stadion. Nagle z głośników rozległ się hymn ligii Mistrzów i sprawozdawca zaczął wyczytywać listę zawodników. Okazało się, że trafiliśmy na trzecią kolejkę szczecińskiej A-Klasy (grupa północna). Nie mając nic ciekawszego w harmonogramie postanawiamy obejrzeć "na żywo" pierwszą połowę pojedynku pomiędzy Falą Międzyzdroje i Polonią Płoty. Do przerwy goście prowadzili 0:2 (ostatecznie mecz rozstrzygnął się wynikiem aż 0:5). Ciekawą sprawą są przebiegające bardzo blisto stadionu tory kolejowe - często przejeżdżające pociągi całkowicie zagłuszają wydarzenia na meczu. Opuszczamy stadion, jemy obiad, uzupełniamy braki w zakupach i jedziemy z powrotem do Świnoujścia z zamiarem odpoczynku w swoich pokojach. W momencie gdy przejeżdżamy koło stadionu usytuowanego w pobliżu naszego ośrodka rzucił nam się w oczy widok rozgrywanego tam meczu. Niewiele się zastanawiając zostawiamy auto i udajemy się na kolejny mecz lokalnej drużyny. Tym razem mogliśmy oglądać rozgrywki na jeszcze niższym szczeblu - 2. kolejka Klasy B (grupa: Szczecin I). Załapaliśmy się na II połowę meczu pomiędzy Prawobrzeżem Świnoujście a Bizonami Cerkwica. W zasadzie mecz już był rozstrzygnięty w pierwszej połowie (gospodarze prowadzili już 5:1). Chociaż ciekawie rozpoczęła się druga połowa, bo bramkarz gospodarzy dostał czerwoną kartkę, a goście wykorzystali rzut karny. Z nieznanych nam przyczyn goście grali w 9 (chyba tylko tylu dojechało, bo ławka rezerwowych była pusta, nie było nawet trenera :D). Mecz zakończył się tęgim laniem przyjezdnych - 12:2, a mogło być i sporo wyżej. Wróciliśmy z meczu, zarządziliśmy regeneracyjny odpoczynek i ponownie oglądaliśmy mecze Serie A przy piwku i dyskusjach na wiele tematów. W sobotę o 22:00 swój mecz rozgrywał Sporting Lizbona, mając na uwadze przyjazne relacje portugalczyków z kibicami Fiorentiny (szczególnie ekipy Juve Leo [Sporting] i Settebello [Fiorentina]). Przeciwnikiem Sportingu była drużyna Feirense, mecz po długiej męczarni zakończył się wynikiem 1:0 (bramkę w 88' zdobył Jovane Cabral). Dopijamy resztę piwek, rozchodzimy się i uderzamy w kimę.

Niedzielny poranek to już typowe przygotowanie się do powrotu do naszych domów, pakowanie, szybkie śniadanie i ok. 9:30 wymeldowujemy się z pokoi. Odwożę Chiesę na dworzec i sam wracam do Gdańska. Tak właśnie zakończył się ten nieco dziwny, ale pełen emocji, merytorycznych dyskusji i planów na przyszłość zlot (o ile tak można nazwać to spotkanie dwóch kibiców).

Spotkanie uznaliśmy za całkowicie udane, jak się okazało mała liczba obecnych może mieć też swoje dobre strony - m.in. powstało wiele pomysłów na dalszą działalność, zlot przebiegł sprawnie i dość intensywnie, bez zbędnych akcji. Jednak nie ma co porównywać do tych liczniejszych i oby kolejne spotkania zawsze gromadziły większe liczby uczestników.

Do następnego! Forza Viola per sempre!

Na zlocie obecni byli (w kolejności alfabetycznej): Irek (Chiesa), Michał (Cholew)

Autor: Michał (Cholew)

 

 

Okrajnik 2017 [#07]

Czekaliśmy na fioletowy zlot kilka ładnych miesięcy, ale w końcu udało się nam spotkać. Tegoroczny zlot odbył się w Okrajniku, koło Żywca. Mimo słabszej frekwencji i gorszej pogody, należy stwierdzić, że zlot się udał. Przechodząc do szczegółów wypadu, na miejscu zameldowaliśmy się w piątek około godziny 18:30. Szybkie zakupy, w tym prowiant na mecz, rozpakowanie się i wieczorem, wspólnie w kilka osób oglądaliśmy w karczmie, jak się okazało, nieudany mecz Polaków z Duńczykami (Irek się akurat nie ubolewał, ze względu na sympatię do Duńczyków :) ) Mimo wszystko humor nas nie opuszczał, głównie ze względu na pozytywną atmosferę jaka panowała podczas zlotu. Po meczu była chwila dla siebie, jednak każdy ładował akumulatowy na kolejny dzień, który zapowiadał się dla nas dość intensywnie.

 

W sobotę, wybraliśmy się calą ekipą, liczącą 9 osób (Irek, Tomek z rodziną plus ja i moja rodzinka) do Żywca, aby zwiedzić słynny browar. Zwiedzanie tego obiektu trwało około godziny, które spuentowane zostało konsumpcją piwa, podanego prosto z żywieckich zaworów. Jak to bywa po piwku, zachciało się nam jeść, więc postanowiliśmy się wybrać na pizzę do Gilowic, czyli rodzinnej miejscowości Tomasza Adamka. Mieliśmy szczęście, że zamówiona pizza w eksperymentalnym miejscu okazała się dobra, dlatego nikt z nas nie mógł narzekać :D Punktem kulminacyjnym sobotniego dnia, był zaplanowany na wieczorną porę, grill. Jak nakazuje polska tradycja, nie mogła zabraknąć alkoholu, głównie ze względu na lepsze trawienie i chłodną porę :P

Niedziela jak to zwykle bywa, w ostatni dzień, minęla nam bardzo szybko. Mając na uwadze fatalną pogodę (wiatr, deszcz i chłód), zdecydowaliśmy się, że szybciej wrócimy do swoich domów, jednak wszyscy wyjazdowicze powinni być raczej zadowoleni ze spotkania, które upłynęło nam w miłej i pozytywnej atmosferze. Pozostaje mieć również nadzieję, że kolejny zlot, będzie cieszył się większym zainteresowaniem, bo miło jest zobaczyć fioletową załogę :)

Na zlocie obecni byli (w kolejności alfabetycznej): Irek (Chiesa), Michał (Florek) + rodzina, Tomek (Nightsword) + rodzina

Autor: Michał (Florek)

 

Kołobrzeg 2016 [#06]

 

Powracamy do regularności naszych zlotów, jak to miało miejsce w latach 2009-2012, mając nadzieję, że już stale będzie się udawało przynajmniej raz w roku zorganizować spotkanie polskich fanów ACF Fiorentiny.

 

W tym roku sympatycy i członkowie Viola Club Polonia zebrali się w Kołobrzegu (data i miejsce nie były przypadkowe, ale o tym później), a dokładniej rzecz ujmując w domkach należących do ośrodka wypoczynkowego Ajna Park. Było to pierwsze zorganizowane zgromadzenie fanów Violi w województwie zachodniopomorskim (dotychczas udało się zorganizować zloty w województwie wielkopolskim, łódzkim, małopolskim, warmińsko-mazurskim i dolnośląskim). Tym samym uzupełniamy pustki na mapie zjazdów kibiców Fiorentiny w Polsce. Zlot trwał trzy dni; 2-4.09.2016r.

Piątek – pierwszy dzień zlotu – jak zazwyczaj, minął na przybywaniu kolejnych uczestników do miejsca docelowego. Jak to często bywa, Ci co mieli najdalej dotarli najszybciej. Śląska grupa ze Świętochłowic (Blanka, Dorota, Karol, Nataniel) i Zabrza (Irek) w Kołobrzegu pojawiła się w południe dając sobie więcej czasu na rozkoszowanie się widokiem polskiego morza. Później dojechała rodzina z Łodzi (Bartek, Krzysiek, Magda, Lenka), a zgodnie z zasadą „im bliżej tym dalej” jako ostatni – około godziny 22 - dotarli fani z Gdańska (Cholew) i Szczecina (Harma). Pierwszy dzień ze względu na różne pory przybywania zlotowiczów każdy spędził według własnego upodobania, dopiero wieczorem udało się na szybko zebrać i porozmawiać przy piwku i symbolicznej flaszce.

W sobotni poranek udaliśmy się całą ekipą na plażę , po kilku godzinach błogiego lenistwa w naszym programie nie mogło zbraknąć kolejnego punktu typowo związanego z tym regionem Polski – smażonej rybki z frytkami. Po napełnieniu żołądków nadmorską kuchnią powróciliśmy do miejsca zakwaterowania, przebraliśmy się i pojechaliśmy na... ślub członków Viola Club Polonia, Kasi i Kamila (Camillo88kg) - jeszcze raz wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! To wydarzenie było głównym impulsem do ogranizacji zlotu w Kołobrzegu. Po uroczystej ceremonii zaślubin złożyliśmy życzenia i wręczyliśmy młodej parze prezent od naszego stowarzyszenia. W nasze ręce trafiły butelki z ognistą wodą. Ciesząc się szczęściem nowożeńców ponownie udajemy się do naszego lokum, po drodze robiąc zakupy na grilla (znalezienie węgla/brykietu w Kołobrzegu we wrześniu graniczy z cudem...). Wieczorem wspólnie zbieramy się przy grillowaniu i realizujemy kolejny wątek naszego planu – robimy symboliczną oprawę z naszą flagą przy użyciu rac i stroboskopów z okazji 90-lecia ACF Fiorentiny. Po spełnieniu „fioletowych” obowiązków zabraliśmy się za opijanie zdrowia młodej pary. W pewnym momencie zaczęło brakować zapojki, co zmusiło nas do szukania po znacznej części Kołobrzegu sklepu całodobowego („ej chłopaki, ale weźmy sobie wódkę na drogę, bo co będziemy robić?” : D). Po ciężkej - jednak zakończonej pełnym sukcesem – wyprawie wróciliśmy na miejsce i dokończyliśmy posiedzenie.

Niedziela był to ostatni dzień naszego zlotu, ogarnęliśmu lekki bałagan, sprzątneliśmy domki i się spakowaliśmy. Zgodnie z biblijną dewizą „ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” opuszczamy Kołobrzeg w odwrotnej kolejności niż przyjechaliśmy – ostatni tą nadmorską miejscowość opuścili mieszkańcy województwa śląskiego. Kolejny zlot stał się faktem i to jest najważniejsze. Pogoda w miarę dopisała (zwłaszcza jak na wrzesień). Klimat typowo familijny (obecne były dwie rodziny 4-osobowe), może brakowało nieco typowo kibicowskiej atmosfery ale i tak zlot na plus. Z niecierpliwością czekamy na to by los skrzyżował nasze drogi na kolejnym spotkaniu, być może w większej liczbie uczestników. Forza Fiorentina! Forza Viola Club Polonia!

Na zlocie obecni byli (w kolejności alfabetycznej): Bartek, Blanka, Dorota, Irek (Chiesa), Karol (Boozz), Krzysiek(Krzysiek74), Lenka, Magda (Magda77), Michał(Cholew), Nataniel, Paweł(HarmaACF)

Autor: Michał (Cholew)

 

Grunwald 2015 [#05]

 

 

Grunwald – wieś w Polsce położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie ostródzkim, w gminie Grunwald. Położona na obszarze Garbu Lubawskiego, wśród wzgórz o wysokości do 230 m n.p.m., 19 km na południowy zachód od Olsztynka, 800 mieszkańców. W odległości 2 km na południowy wschód od wsi Grunwald, pomiędzy Stębarkiem, Łodwigowem i Ulnowem, leży historyczne pole bitwy, w której połączone wojska polsko-litewsko-ruskie (ok. 29 tys. zbrojnych) pod ogólnym dowództwem Władysława Jagiełły odniosły zwycięstwo 15 lipca 1410 nad wojskami krzyżackimi (ok. 21 tys. zbrojnych), dowodzonymi przez Ulricha von Jungingena. Około 1 km na południowy wschód od wsi znajdował się obóz krzyżacki…


Tyle na ten temat encyklopedia,  ale co jak co, nazwę tej miejscowości w Polsce i tą historyczną datę zna od podstawówki każdy Polak. I właśnie tam, 605 lat po legendarnej, zwycięskiej bitwie, Viola Club Polonia postanowił zorganizować piąty zlot polskich kibiców ACF Fiorentiny. W tym roku mieliśmy okazję świętować okrągły jubileusz fanklubu. Tak tak, to już 5 lat kibicujemy chlubie Toskanii zjednoczeni pod jednym szyldem.

Miejsce spotkania zostało wybrane nieprzypadkowo. Zaprosił nas do siebie jeden z fanklubowiczów, a mianowicie Zbyszek, na forum znany jako Zum (w tym miejscu wielkie podziękowania za gościnę). Data rozpoczęcia zlotu przypadła na dzień 19 czerwca 2015. Łódzka ekipa wraz z posiłkami ze Szczecina w osobie HarmyACF wyruszyła z Miasta Włókniarzy wczesnym popołudniem, natomiast z Gdańska swoje kroki ku Grunwaldowi skierował Cholew. I właśnie on jako pierwszy dotarł do malowniczo położonej posiadłości.  Reszta ekipy dojechała około godziny 22 i od tego momentu piąty zlot kibiców Fiorentiny można było uznać za otwarty. Tego wieczora przy ognisku i akompaniamencie muzyki trwały zażarte rozmowy o VCP oraz piłce nożnej w polskim i światowym wydaniu i na wszystkie inne tematy :).

Sobota przywitała nas piękną pogodą idealnie wręcz pasującą do zwiedzania. Po porannych zakupach (pozdro dla Edka i Kamila – miejscowych gawędziarzy/przewodników) i śniadaniu udaliśmy się pieszo na sławne pole bitwy pod Grunwaldem oddalone od naszego miejsca pobytu o jakieś 1,5 km. Po kilkunastu minutach spaceru wśród pól i lasów naszym oczom ukazała się przydrożna tablica informująca, że oto znaleźliśmy się w miejscu słynnej „ustawki”  :) Zwiedzanie ograniczyło się do przejścia alejkami wybudowanymi pośród łąk i potwierdziło wypowiedziane wcześniej przez Zuma słowa „pole jak pole, nic ciekawego” :D Po wykonaniu serii zdjęć przy pomnikach i „maszynach” bitewnych z tamtej epoki oraz małej konsumpcji w miejscowym barze, udaliśmy się z powrotem do naszej miejscówki.

Po krótkim odpoczynku i  %zakupach% w pobliskim Dąbrównie nadszedł czas na letni Polaków sport narodowy czyli grillowanie. Przy pysznym jedzeniu i wspaniałych zapachach tak jak dzień wcześniej omawiane były bieżące i przyszłe sprawy fanklubu, Fiorentiny oraz polskiej ekstraklasy, pierwszej ligii, aż do B klasy. Panie oczywiście również się udzielały :)

Z każdą upływającą godziną zbliżał się „gwóźdź programu” czyli racowisko z okazji 5-lecia VCP.  Tuż po zapadnięciu zmroku, na tle 10 metrowej flagi VIOLA CLUB POLONIA rozbłysły stroboskopy oraz trzymane przez fanatyków Fiorentiny race. Było ich dokładnie 5, a każda, jak każdy się domyśla :) symbolizowała jeden rok działalności stowarzyszenia. Po zabawach z pirotechniką szacowne grono przy rozmowach jęło rozkoszować się miejscowymi i zamiejscowymi trunkami do późnej nocy tak by wykorzystać maxymalnie każdą minutę zlotu.
Niedzielny poranek upłynął do znakiem FIFA 15, a następnie wszyscy rozjechali się do domów.

Na zlocie obecni byli (w kolejności alfabetycznej): Beata, Julia, Kasia, Krzysiek(Krzysiek74), Michał(Cholew), Paweł(HarmaACF), Robert(Robert79), Tomasz(ACFdziubek), Zbyszek(Zum)

Autor: Tomasz (ACFdziubek)

 

Wrocław 2012 [#04]

Brak relacji

Zakopane 2011 [#03]

Brak relacji

Łódź 2010 [#02]

Brak relacji

Poznań 2009 [#01]

Brak relacji